środa, 29 grudnia 2021

Jedzenie i zakupy na dowóz z robotem w roli kuriera

Roboty dowożące jedzenie i zakupy pod drzwi mają być już wkrótce nowością na polskim rynku dostaw. 

 

 

Pomysł na wykorzystanie tego typu urządzeń do dostarczania zakupów, poczty czy pizzy, poruszających się po chodnikach i ścieżkach rowerowych, powstał jeszcze przed wybuchem pandemii, ale to właśnie w jej wyniku innowacja nabrała rozpędu. Niektórzy zagraniczni gracze, na przykład w Stanach Zjednoczonych, mają już po tysiąc takich kurierów: "Roboty do dostarczania jedzenia to naprawdę bliska przyszłość" uważa Sergiusz Lebedyn, założyciel DeliveryCouple. Jego firma jako pierwsza rozwija technologię na rodzimym gruncie.

Pandemia COVID-19 pchnęła branżę gastronomiczną o lata naprzód. Restauracje i bary, które przez kilka miesięcy pozostawały zamknięte, musiały inwestować w usługi na wynos. Zaczęły więc szukać nowoczesnych rozwiązań, by zwiększyć wygodę i bezpieczeństwo swoich klientów, a tym samym wpłynąć na rentowność prowadzonego biznesu. To m.in. dedykowane ich usługom i ofercie aplikacje na smartfony oraz korzystanie z systemów dostaw do klienta, oferowanych przez firmy kurierskie.

Pomysł na roboty w tej branży to w Polsce nowość. Sergiusz Lebedyn uważa jednak, że w ciągu dwóch, trzech lat w każdym większym polskim mieście będzie kursowało średnio około 10 tego typu robotów, dostarczając jedzenie i zakupy. Będą to robić na krótszych niż kurierzy odcinkach. Ostatnia mila, czyli dostarczenie paczki do rąk klienta, to znany problem branży logistycznej, a w gastronomii na dodatek jest on silnie związany z czasem dostawy. Restaurator nie zawsze ma pod ręką wolnego kuriera. Takie maszyny to pożądane rozwiązanie również z kilku innych powodów: 

"Jeśli mówimy o zaletach robotów do dostarczania jedzenia, jest to przede wszystkim cena. Roboty zagospodarują rynek dostaw poniżej 3 kilometrów, więc z jednej strony będzie taniej, z drugiej będzie to bardziej przewidywalne i skalowalne" wyjaśnia założyciel DeliveryCouple.

To rozwiązanie sprawdzi się przykładowo w dniach czy godzinach, kiedy zamówień jest najwięcej. Przykładowo, na ulubioną pizzę w piątek wieczór czekamy zazwyczaj dłużej niż w pozostałe dni robocze: 

"Jednym z powodów, dlaczego tak się dzieje, jest brak kurierów i kierowców. Robotów można zaangażować tyle, ile trzeba w danym momencie" – mówi Sergiusz Lebedyn. "Robot niestety nie wejdzie na klatki i nie zapuka do drzwi. Będzie w stanie podjechać pod blok i trzeba będzie zejść po odbiór jedzenia".

Szef start-upu podkreśla, że maszyny nie zastąpią kierowców i kurierów, zagospodarują bowiem krótsze odcinki dostaw. Do tego dochodzi ugruntowany przez właścicieli styl prowadzenia sklepu, baru czy restauracji, w którym zastosowanie robotów będzie niepraktyczne. Poza tym niektóre sklepy i lokale działają w miejscach, gdzie robot nie jest w stanie podjechać pod same drzwi, zatem trudno będzie szybko i sprawnie załadować do niego jedzenie czy zakupy. Wtedy oczywiście kierowca jest osobą bardziej odpowiednią do tego typu zadania. 


Robot dowożący jedzenie. Fot. Newseria.

W Lublinie, gdzie powstała i funkcjonuje firma DeliveryCouple, rozwiązanie jest obecnie testowane. Dwa roboty wykonują zlecone dostawy na razie pod opieką operatora, w przyszłości mają pracować prawie zupełnie autonomicznie.

Jeśli chodzi o stosowanie tej technologii w praktyce, nie wszystko jest jednak do końca sprecyzowane. Jak zauważa Lebedyn, w polskim prawodawstwie brakuje szczegółowych regulacji. Spodziewa się jednak ich powstania w ciągu najbliższych kilku lat. Podobnie było, gdy w miastach masowo zaczęły się pojawiać elektryczne hulajnogi:

"Przede wszystkim rząd musi w ogóle się dowiedzieć, że istnieje taka technologia jak roboty do dostarczania jedzenia, które mogą poruszać się po chodnikach i drogach rowerowych" – podpowiada ekspert. "Obecnie takie roboty podlegają pod prawo, które dotyczy autonomicznych pojazdów, testowanych na drogach publicznych. Już teraz rozmawiamy z władzami miast i badamy temat, jak można dostosować to na poziomie lokalnym".

Właściciel DeliveryCouple wskazuje, że roboty powinny poruszać się po chodnikach nie szybciej niż piesi, a więc ok. 8 km na godzinę. Po ścieżkach rowerowych mogłyby jechać znacznie szybciej, w granicy 18 km na godzinę. Obecna dozwolona prędkość dla rowerów i hulajnóg, w tym jednośladów elektrycznych, na takiej ścieżce wynosi 20 km na godzinę. 

Możliwości robotycznych kurierów były prezentowane i omawiane podczas jednego z ostatnich tegorocznych Thursday Gathering. To cykliczne imprezy, które co czwartek przyciągają do warszawskiego Varso społeczność innowatorów. Organizatorem bezpłatnych i otwartych dla wszystkich chętnych eventów jest Fundacja Venture Café Warsaw.

Newseria, oprac. D.B. 

 

wtorek, 28 grudnia 2021

Sztuczna inteligencja: Boty udające ludzi?

 

Jeszcze dwa lata temu zainteresowanie wykorzystaniem botów i automatyzacją obsługi klienta było umiarkowane, ale w czasie lockdownów sytuacja uległa zdecydowanej zmianie - wiele firm zdecydowało się na wdrożenie wirtualnych asystentów, by odciążyli oblegane infolinie.

 

Coraz częściej obsługę klientów powierza się sztucznej inteligencji...

 

Chętnie rozmawiamy z botami, o ile nie próbują one udawać prawdziwych ludzi

W minionym roku na wdrożenie botów do obsługi klientów zdecydowały się aż trzy firmy z branży kosmetycznej - Rossman (w kwietniu), Golden Rose (w maju) i Avon (w sierpniu). 

Duże zainteresowanie wzbudziło uruchomienie w marcu oficjalnego chatbota Wrocławia, określanego jako „pierwszy w Polsce wirtualny, samorządowy doradca”, udzielającego informacji mieszkańcom i turystom. 

Najlepiej oceniano bota Avonu - aż 40 proc. dotyczących go wypowiedzi miało pozytywny wydźwięk. Oprócz tego w kwietniu sporo dyskutowano o badaniu, według którego odbiorcy preferują rozmowę z botami o żeńskiej osobowości, ponieważ uważają je za bardziej ludzkie i godne zaufania. 

W listopadzie duże zainteresowanie wzbudziło badanie firmy Dechra, z którego wynika, że ludzie są zainteresowani rozmową ze sztuczną inteligencją i nie są przeciwni jej wykorzystaniu w obsłudze klienta o ile nie ukrywa ona faktu, że nie jest prawdziwym człowiekiem.

Sztuczna inteligencja wciąż budzi zakłopotanie rozmówców

O czym klienci rozmawiają z botami? Najczęściej pojawia się prośba o połączenie rozmowy z konsultantem. Po określeniu tematu rozmowy bot kieruje połączenie od razu do właściwego działu, co skraca czas jego trwania nawet o 20 proc. Drugą najczęstszą reakcją na odebranie połączenia przez wirtualnego asystenta jest… milczenie. Wiele osób nie wie, jak ma rozmawiać z botem, czy może mówić normalnie, czy może hasłowo. Dlatego podczas projektowania bota trzeba koniecznie zaprogramować jego reakcję również na niezręczną ciszę. Po przerwaniu jej klienci zwykle się ośmielają. Boty rozumieją intencje rozmówców ze skutecznością na poziomie 96 proc., więc spokojnie można z nimi rozmawiać jak z prawdziwymi ludźmi. 

Boty sprawdzają się również w komunikacji wewnętrznej firm

Do najczęstszych zadań botów należą również autoryzacja i weryfikacja klientów, którzy chcą załatwić jakąś sprawę, np. podłączyć wi-fi pod nowy adres mieszkania, zgłosić stan licznika gazu czy prądu, zapytać o wysokość rachunku za wodę, sprawdzić status nadanej paczki czy odblokować kartę bankową. Na infoliniach bankowych klienci najczęściej wypytują boty o ofertę i możliwości spłaty kredytów. 

Boty są coraz częściej wykorzystywane nie tylko do obsługi klientów, ale również w komunikacji wewnętrznej - np. do udzielania informacji. Mogą być one dla firmy i działów HR bezcennym źródłem informacji, ponieważ pracownicy rozmawiają z nimi swobodniej, niż z prawdziwym człowiekiem - np. wspominają o problemach ze współpracownikami, pytają o podwyżki, czy nawet proszą o zmianę działu. 

Bocie, czy mnie kochasz? 

O ile w przypadku rozmowy z voicebotami jesteśmy poważni i chcemy załatwić swoją sprawę szybko i sprawnie, to w przypadku botów tekstowych, na Messengerze, stronie lub Whatsappie, lubimy trollować. Dlatego to w przypadku chatbotów sztuczna inteligencja najczęściej aktywuje procesy związane ze small talkiem. Rozmówcy domagają się dowodów, że rozmawiają z botem, proszą o opowiedzenie żartów, a nawet pytają: „czy mnie kochasz?”.

Newseria, oprac. D.B.

 

czwartek, 8 lipca 2021

Powrót do pracy w biurze – problem czy wybawienie? 7 wskazówek dla menedżerów: jak przeprowadzić proces powrotu do pracy w biurze


Już ponad rok, jak za sprawą pandemii pracownicy z dnia na dzień musieli przejść na  pracę zdalną. Nadszedł czas, gdy firmy zaczęły zachęcać pracowników do powrotu do biur. Jednak czy pracownicy rzeczywiście chcą tego powrotu? Czy to jest dla nich ten wyczekiwany powrót do utraconej normalności? A może obawiają się chwili, kiedy powrót do biura okaże się koniecznością? 


Praca na zielonej trawce czy powrót do biura?

Liczne badania i sondaże opinii pracowników wskazują, że odpowiedź na te pytania nie jest jednoznaczna. Dlatego Great Place to Work® zachęca, aby proces powrotu do biur przeprowadzać stopniowo.

Wraz z malejącą liczbą zakażeń koronawirusem i rosnącym wskaźnikiem wyszczepień, wielu pracodawców chciałoby powrotu pracowników do biur. Z punktu widzenia zarządów firm, powodów takich decyzji może być sporo. Są to m.in. koszty ponoszone za nieużytkowane powierzchnie biurowe, mniejsza innowacyjność zespołów pracujących zdalnie czy też troska, żeby wyjątkowa kultura organizacyjna firmy nie uległa erozji. 

Bezsprzecznie praca stacjonarna ma swoje zalety. Oprócz dyskutowanej szeroko, choć niepotwierdzonej, mniejszej efektywności pracy z domu, chodzi także o współpracę w zespole i budowanie relacji.

Większość chce nadal pracować zdalnie 

Powrót do pracy w biurze wiąże się jednak z licznymi wyzwaniami. Great Place to Work® przeprowadził sondę wśród międzynarodowych odbiorców swojego newslettera, z której wynika, że powrót do biura wywołuje mieszane uczucia pracowników[1]. Tylko 30% chciałoby powrotu do biura na zasadach sprzed pandemii. Natomiast ponad połowa (54%) wolałaby w ogóle nie wracać do pracy w biurze. Pracownicy nie tylko przyzwyczaili się do pracy zdalnej i polubili wiele jej aspektów (tak twierdzi 91%), ale chcieliby móc dalej tak pracować, przynajmniej co pewien czas (88% wskazań). Podobne sygnały płyną także z badań wśród polskich pracowników. Z badania przeprowadzonego w styczniu 2021 r. przez ARC Rynek i Opinia dla OLX Praca wynika, że tylko 29% Polaków czeka na szybki powrót do pracy w biurze. Natomiast 60%, gdyby mogło wybierać, postawiłoby na pracę częściowo z domu lub innego wybranego przez siebie miejsca, a tylko okazjonalnie z biura.

Na pytanie zadane pracownikom przez Great Place to Work® Polska, co mogłoby sprawić, żeby ich miejsce pracy stało się lepsze, utrzymanie możliwości pracy zdalnej poza pandemią, przynajmniej w ograniczonym wymiarze, jest częstą odpowiedzią. Pracownicy mówią, że „wirtualne zespoły się sprawdziły” i że „model pracy zdalnej jest efektywny i wpływa pozytywnie na work-life balance”. Niektórzy wskazują na potencjalne korzyści dla organizacji, bo na przykład „możliwość wyłącznie pracy zdalnej (kiedy już skończy się obecna pandemia) i ewentualne „pojawienie się” w biurze 1-2 razy w miesiącu mogłoby zachęcić potencjalnych pracowników z innych rejonów Polski do pracy w firmie”. Warte podkreślenia są i te głosy, które odnoszą się do spraw bardziej fundamentalnych – tak w ogóle, „mile widziana byłaby lepsza polityka pracy zdalnej, wynikająca z zaufania do pracowników, a nie z sytuacji na świecie”.

Praca hybrydowa nową normalnością?

Powodów, dla których praca zdalna zyskała sobie uznanie pracowników jest wiele. Często jest to kwestia osobistych preferencji i charakteru konkretnej osoby. Dla tych, którzy cenią sobie bezpośrednie relacje i tęsknią choćby do nieformalnych rozmów z kolegami przy fotokopiarce czy ekspresie do kawy, powrót do biura będzie atrakcyjny. Inni cenią sobie bardziej możliwość lepszej koncentracji w zaciszu domowym, bez konieczności marnowania czasu na dojazdy do biura. W przypadku części pracowników nadal motywem numer jeden jest unikanie ryzyka zakażenia się koronawirusem. Dla niektórych problemem może być już sama droga do pracy i konieczność korzystania z publicznych środków transportu. Troską pracodawców jest zatem nie tylko utrzymanie odpowiednich protokołów bezpieczeństwa w biurze, ale upewnienie się, że z punktu widzenia pracowników są one zadowalające, i to w szerokim kontekście.

Odpowiedzią pracodawców na te obawy i oczekiwania może być hybrydowy model pracy. Daje on szansę na zrównoważenie zalet pracy z domu z potrzebami pracy w zespole. W praktyce nie zawsze musi to być proste, bo elastyczność pracy zdalnej polega nie tylko na tym, że pracownicy wykonują swoje obowiązki z miejsca poza biurem, ale także w wybranych przez siebie godzinach. Wdrożenie modelu hybrydowego może więc nastręczać trudności w koordynacji wspólnej pracy.

Co zrobić, gdy zarząd firmy podjął decyzję o powrocie do pracy w biurze, a menedżerowie wiedzą, że pracownicy obawiają się tej chwili?

Oto 7 wskazówek jak przeprowadzić proces powrotu do pracy w biurze[2]:

1. Nie zaskakuj nagłymi decyzjami. Pracownicy odpowiednio wcześnie powinni oswoić się z myślą, że taki moment w niedalekiej przyszłości nastąpi. Wobec niepewności, jaka im towarzyszy, potrzebują czasu, aby przygotować się mentalnie do tego powrotu.

2. Określ ramy czasowe, kiedy powrót nastąpi. Upewnij się, że pracownicy mają jasność w tej sprawie. Im mniej niewiadomych, tym mniej niepewności i mniejsze obciążenie psychiczne ludzi.

3. Weź pod uwagę, że efektywność pracy poszczególnych osób w biurze i z domu może być różna. Zależy to nie tylko od osobowości pracownika i stylu jego pracy, ale także od charakteru pracy, którą wykonuje. Być może harmonogram powrotu do biura powinien uwzględniać różne daty dla różnych grup pracowników, zależnie od specyfiki wykonywanych obowiązków.

4. Wprowadzaj nowe rozwiązania wspólnie z wszystkimi. Niektórzy w pierwszym odruchu mogą zrzucić ciężar podejmowania decyzji na menedżera. A nowa sytuacja to nowa szansa do wykorzystania – do praktykowania innowacji i współpracy. Jako menedżer daj ludziom opcje do wyboru i swoje wsparcie, aby mogli zdecydować, co jest dla nich najlepsze.

5. Stawiaj na uczciwość, dbaj o włączenie wszystkich. Równe i sprawiedliwe traktowanie wszystkich to priorytet. Podczas procesu powrotu do biura, zwłaszcza jeśli odbywać się on będzie falami, albo jeśli podjęliśmy decyzję o pracy wykonywanej w modelu hybrydowym, łatwo o to, że pojawią się głosy o faworyzowaniu części pracowników. Awanse i nagrody często przyznawane są pracownikom, których mamy w bezpośredniej bliskości. Dlatego, tworząc hybrydowy model pracy, pochyl się nad różnymi obszarami – awansami i nie tylko. Upewnij się, że nowy model pracy będzie sprawiedliwy dla wszystkich, że nikt nie zostanie pominięty.

6. Zachowaj elastyczność. Pandemia jeszcze się nie zakończyła, a szczepienia w różnych środowiskach przebiegają z różnym powodzeniem. Przygotuj się na możliwość, że ponownie nadejdzie konieczność przejścia na pracę zdalną. Bądź na to gotowy.

7. Podejmij zobowiązanie, że będziesz regularnie sprawdzał, co dzieje się u waszych ludzi. Co najmniej raz na kwartał pytaj pracowników o ich doświadczenia, tak aby firma mogła szybko reagować na ich zmieniające się potrzeby oraz docierać do sedna ewentualnych problemów. Krótkie tematyczne ankiety doskonale się do tego nadają.

Żyjemy w wyjątkowym okresie. Przed nami konieczność określenia, jak będzie wyglądało miejsce pracy w najbliższej przyszłości. Być może nie będzie już powrotu do modelu pracy, jaki znamy sprzed pandemii. W każdym razie wszystko wskazuje na to, że pracownicy oczekują nowej normalności. To dobry moment, aby umocnić poczucie wzajemnego zaufania w firmie i szukać rozwiązań, które zadowolą wszystkie strony. 

Bez względu na ostateczny model pracy, na jaki zdecyduje się firma, najważniejsze jest, aby pracownicy czuli, że mają wybór i że ich potrzeby są dostrzegane. Być może jak nigdy wcześniej prawdziwy wiatr w żagle złapią te organizacje, które podejmą trud zwinnej transformacji w szerszym zakresie niż obszar stricte biznesowy. 

Newseria

[1] Claire Hastwell, Are Your Employees Suffering Return-to-Office Dread?, https://www.greatplacetowork.com/resources/blog/are-your-employees-suffering-return-to-office-dread (10.05.2021).

[2] Julian Lute, 7 Crucial Tips for Managers Preparing For A Post-COVID Workplace, https://www.greatplacetowork.com/resources/blog/7-crucial-tips-for-managers-preparing-a-return-to-the-office-after-covid (17.05.2021).

 


piątek, 2 lipca 2021

Cenzura dziennikarzy na konferencji Dworczyka. "Czy to jest Kreml?"


Dziennikarze protestują po tym, jak podczas czwartkowej konferencji szefa KPRM Michała Dworczyka odebrano im możliwość zadania pytań w sprawie „afery mailowej”. Instytut Zamenhofa zauważa, że wyciszanie mikrofonów mogło być niezgodne z prawem. 

 

News4Media, fot.: KPRM / transmisja konferencji prasowej

Konferencja w sprawie szczepień 

Podczas czwartkowej konferencji minister Michał Dworczyk miał odnieść się do aktualnej sytuacji związanej ze szczepieniami przeciwko COVID-19 oraz loterii dla pacjentów, którzy przyjęli preparat. Pewnym było, że media będą chciały wykorzystać spotkanie z KPRM, aby zapytać go o stanowisko w sprawie głośnego ataku hakerskiego na jego skrzynkę pocztową. Na jednym z kanałów w platformie Telegram od tygodni publikowane są materiały, które rzekomo mają być efektem włamania do poczty ministra. Publikowane informacje mogą być częściowo sfabrykowane, jednak publikacje stawiają działania Dworczyka oraz jego współpracowników w niekorzystnym świetle.

Chcieli zabrać głos. Nie mogli

Jak informuje Kamil Dziubka, dziennikarz Onetu, podczas spotkania wyciszano mikrofony osobom, które usiłowały poruszyć temat wycieku. Według jego relacji pytań nie mogli zadać Małgorzata Telmińska z TVN24 oraz Krzysztof Michnicz z Faktu. Do sytuacji odniosła się na Twitterze Karolina Hytrek – Prosiecka, była dziennikarka TVN: 

„Co to ma znaczyć, że w KPRM wyłącza się dziennikarzy zadających pytania o aferę mailową? To jest Kreml czy jednak normalny kraj w centrum Europy?” – pytała.

Zareagowała również Sylwia Czubkowska ze Spider’s Web, która zaproponowała, aby sprzeciwić się takiemu działaniu Kancelarii Premiera.

„A jakby tak za każdym razem gdy pytanie choćby o #AferaMailowa jest wyciszane bo coś/covid/jedno pytanie na jedną redakcję to kolejny dziennikarz je powtarzał?” – czytamy w Twitterowym wpisie.

Instytut Zamenhofa wskazuje na łamanie prawa

Instytucja, która powstała m.in. po to, aby monitorować naruszenia prawa w kwestii informacji i wolności mediów, sprzeciwiła się takim praktykom.

„Wyciszanie mikrofonów dziennikarzy zadających trudne dla władzy pytania stanowi naruszenie zasad wolności słowa oraz przepisów polskich i międzynarodowych. Urzędnikom KPRM oraz politykom kneblującym media, pragniemy przypomnieć, że utrudnianie lub tłumienie krytyki prasowej podlega odpowiedzialności karnej i grozi za nie kara grzywny lub kara ograniczenia wolności (art. 44 pkt 1. Prawa prasowego).” – czytamy w oświadczeniu opublikowanym przez zarząd oraz Radę Instytutu Zamenhofa.

Wymieniony przepis wskazuje, że za utrudnianie lub tłumienie krytyki prasowej przewiduje się karę grzywny, a nawet ograniczenia wolności.

News4Media
 

 

czwartek, 1 lipca 2021

Szukali wełny i nie znaleźli. Tak oszukują producenci ubrań


Blisko 2 500 partii ubrań sprawdziła Inspekcja Handlowa i zakwestionowała ponad jedną czwartą z  nich. Fatalnie wypadły garnitury. 

 

Szukali wełny i nie znaleźli. Tak oszukują producenci ubrań. Fot.: iStock.

Dane, które właśnie opublikowała IH, są porażające. Skontrolowano 422 przedsiębiorców, w tym: 324 sklepy, 67 producentów i dystrybutorów oraz 31 hurtowni. „Kontrolą objęto importowane, a także produkowane w kraju oraz na terenie Unii Europejskiej produkty włókiennicze wykonane z dzianin lub tkanin.” – zaznacza Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który przedstawił dane.

Okazuje się, że nie można wierzyć temu, co jest napisane na ubraniowej metce. Na prawie 2 500 partii produktów, ponad 25 procent składało się nie z takich materiałów, jakie deklarował wytwórca lub sprzedawca.

Zastrzeżenia w liczbach: 

•    odzież wierzchnia - 47,9 proc. zakwestionowanych produktów,
•    wyroby pończosznicze - 54,2 proc.,
•    odzież sportowa - 21,9 proc.,
•    odzież wizytowa - 63,54 proc.

Fatalnie wypadły garnitury, które nie były tym, czym powinny być. „Wełniany” zawierał wełnę jedynie na etykiecie – w jego składzie zaś był poliester, wiskoza i acetat, z kolei bawełniana kurtka zamiast 60 proc. bawełny, miała jej niecałe 40 proc.” – opisuje wyniki badań Tomasz Chróstny, prezes UOKiK i dodaje: „W niektórych sytuacjach nieprawidłowości są jednak na tyle poważne, iż w toku postępowań administracyjnych są nakładane kary finansowe, a także zwrot kosztów realizowanych badań laboratoryjnych. Ponadto niedawno informowaliśmy o wszczętych postępowaniach wobec trzech marek, które podejrzewamy o wprowadzenie konsumentów w błąd w zakresie składu produktów włókienniczych”.

Czym to w ogóle grozi, dlaczego skład ubrania jest taki ważny? Po pierwsze to wprowadzanie klienta w błąd. Po drugie wełniane garnitury są droższe od tych, wykonanych ze sztucznych materiałów. Są też kwestie zdrowotne, bo jak informuje UOKiK chodzi o reakcje alergiczne, gdy konsument jest uczulony na jakiś składnik, który nie jest wymieniony na metce.

Jak zatem rozpoznać, czy w sklepie nie jesteśmy oszukiwani? Eksperci skład ubrań badają w laboratoriach, bo trudno jest to ocenić wzrokowo. Jednak należy np. zapamiętać, że dotykając wyrobu włókna syntetyczne, w odróżnieniu od pozostałych, bardzo się elektryzują, a niektóre z nich w dotyku są „twardsze”, nie posiadają miękkości i delikatności.

Ten sposób jednak nie sprawdzi się podczas zakupów w sieci. Dlatego eksperci przypominają, że konsument ma prawo do dokonania zwrotu ubrania w ciągu 14 dni od jego otrzymania bez wskazywania powodów swojego działania.

„W przypadku zwrotu towaru sprzedawca ma obowiązek zwrócić kupującemu cała zapłaconą kwotę, tj. cenę towaru oraz kosztów przesyłki.” – dodaje UOKiK.  

News4Media

 

Co kolory mówią o owocach i warzywach?


Jeśli kiedyś zdarzyło wam się przyglądać bliżej mechanizmom funkcjonowania natury, z pewnością byliście zaskoczeni, jak poszczególne jej elementy potrafią ze sobą współgrać. Podobnie jest z naszą dietą. Kolory nie tylko dodają wizualnej atrakcyjności warzywom i owocom, ale również mówią wiele na temat ich dobroczynnego działania na nasz organizm. 

 

Co kolory mówią o owocach i warzywach? Fot.: iStock.

Zielone są receptą na długowieczność

Warzywa i owoce o zielonej barwie są bogate w kwas foliowy, który korzystnie wpływa na rozwój mózgu. Ponadto charakteryzują się bogactwem przeciwutleniaczy pełniących rolę ochronną w procesach starzenia i działaniu rakotwórczym. Witaminy A, C, E oraz magnez i żelazo powodują, że wzrasta odporność na czynniki zewnętrzne. Zapewniają też prawidłową pracę układu pokarmowego oraz wątroby. Najpopularniejsze to brokuł, agrest, seler, natka pietruszki, botwina i szpinak.

Żółte i pomarańczowe zadbają o wzrok

Owoce natury w słonecznym kolorze są sprzymierzeńcami dobrego wzroku. Zawarte w nich karotenoidy oraz duże ilości witaminy C regulują pracę całego organizmu. Są odpowiedzialne szczególnie za wzrok. Błonnik z kolei powoduje uczucie sytości, które jest szczególnie ważne dla osób na diecie odchudzającej. Dzięki niemu rzadziej odczuwamy potrzebę sięgania po przekąskę. Najczęściej wybierane żółte owoce i warzywa to: ananas, banan, brzoskwinie, cytryna, fasolka szparagowa, ziemniaki i bataty.

Czerwone zadbają o układ krwionośny

Jeżeli dobroczynny wpływ na układ krwionośny, to tylko kolor czerwony. Są bogate w potas, który jest zbawienny dla pracy serca. Regulują ciśnienie tętnicze i wzmacniają naczynia krwionośne, dlatego polecane są przede wszystkim osobom z jego zaburzeniami. Regularnie spożywane obniżają poziom złego cholesterolu. Najbardziej znane spośród czerwonych przysmaków to truskawki, maliny, buraki, czereśnie, papryka i żurawina.

Fioletowe pomogą zwalczyć chorobę

Wysoka zawartość flawonoidów sprawia, że fioletowe warzywa i owoce działają przeciwzapalnie. Ponadto antocyjanidyny, które nadają im charakterystycznej barwy, dbają ochronnie na komórki DNA, zapobiegając ich niszczeniu. Fitoskładniki zawarte w tej grupie kolorystycznej wykazują też działanie antynowotworowe. Warto podczas zakupów wybierać tę odmianę kolorystyczną warzyw, którą reprezentują np. czerwona kapusta, cebula i bakłażan.

Białe w walce z bakteriami

Choć wyglądają niepozornie, pełnią w naturze rolę naturalnych antybiotyków. Flawonoidy w nich zawarte przynoszą ulgę w bólu, świetnie radzą sobie też ze stanami zapalnymi i nadmiernym napięciem mięśni. Składniki odżywcze w nich zawarte minimalizują też ryzyko wystąpienia nowotworów piersi oraz prostaty. Warto uwzględnić w swojej diecie kalafior, czosnek, pieczarki, rzepę, banany i białe nektarynki.   

News4Media

 

 

wtorek, 29 czerwca 2021

Szczepienie warunkiem powrotu do pracy stacjonarnej?


Pracodawcy chcą zmian w prawie, aby mieć dostęp do informacji o szczepieniach swoich pracowników.


Szczepienie warunkiem powrotu do pracy stacjonarnej? Fot.: iStock

Z najnowszego raportu, dotyczącego powrotu do miejsc pracy po najgorszym okresie pandemii, wynika, że 77 proc. zapytanych o zdanie firm, chce funkcjonować w systemie hybrydowym. Jak wskazuje autor badania, firma doradcza Colliers,  już teraz 60 proc. firm pracuje w trybie zdalnym, a 34 proc. w trybie hybrydowym. Pracodawcy najczęściej deklarowali chęć utrzymania pracy zdalnej w zakresie 2 lub 3 dni w tygodniu, a w pozostałe pracownicy przychodziliby do biur.

Tyle że są takie zawody i takie zadania, których zdalnie wykonać nie można. To np. cała branża produkcyjna, transportowa, turystyka czy gastronomia. Dlatego, jak donosi „Rzeczpospolita”, pracodawcy chcą wiedzieć, który z ich podwładnych jest już zaszczepiony i może pracować, nie narażając na zakażenie koronawirusem siebie i innych. Chcą mieć dostęp do informacji o szczepieniach. Teraz nie ma takich możliwości.

„Dostęp do informacji o szczepieniu to jeden z najczęściej powtarzających się w ostatnich dniach postulatów płynących od przedsiębiorców.” – przyznaje Robert Lisicki z Konfederacji Lewiatan i dodaje, że to bardzo ważne przed spodziewaną czwartą falą pandemii.

Ministerstwo Zdrowia odpowiada, że uzyskanie takich informacji przez pracodawcę jest możliwe tylko za zgodą samego pracownika. W takiej sytuacji pracodawcy chcą stworzenia prawnego mechanizmu, który pozwoli im weryfikować dane o szczepieniach, ich braku lub o ozdrowieniu pracowników.

News4Media

 

poniedziałek, 28 czerwca 2021

Cofnięcie finansowania dla przychodni - minister postraszył lekarzy i pacjentów


Wydawało się, że lada dzień wielu pacjentów nie będzie mogło bezpłatnie udać się do swojego lekarza. To miała być kara dla przychodni za nadużywanie teleporad. Jak sytuacja wygląda dziś? 


Cofnięcie finansowania dla przychodni - minister postraszył lekarzy i pacjentów. Fot.: iStock

„Skala nadużywania teleporad jest na tyle wysoka, że problem wymaga działań.” – ogłosił niedawno minister zdrowia, Adam Niedzielski i zagroził, że każda przychodnia, która nagminnie nie przyjmuje pacjentów, a kontaktuje się z nimi wyłącznie telefonicznie, nie będzie miała przedłużonego kontraktu z NFZ. „Są takie poradnie, gdzie teleporady niemal wyparły konsultacje w tradycyjnej, bezpośredniej formie.” – przyznał szef resortu, a granicą decydującą o pieniądzach miało być 90 proc. teleporad wśród wszystkich udzielonych świadczeń.

NFZ już nawet opublikował listę kilkudziesięciu placówek, które od 1 lipca miały stracić kontrakt. To np. NZOZ Praktyka Lekarza Rodzinnego Jadwiga Hryniewiecka-Ropij w Obornikach Śląskich. Na liście jest także NZOS Praktyka Lekarza Rodzinnego Agata Wrońska-Kocąb w Kłodzku czy NZOZ "Praktyka Lekarza Rodzinnego" – Konrad Włodarczyk w Ciechocinku.

Nagła zmiana

Tymczasem Dominik Lewandowski, prezes Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce, poinformował na Twitterze, że Federacja Związków Pracodawców Ochrony Zdrowia "Porozumienie Zielonogórskie" zawarła porozumienie z Narodowym Funduszem Zdrowia w sprawie wydłużenia kontraktów na udzielanie świadczeń przychodniom.

„W dniu wczorajszym doszło do porozumienia pomiędzy NFZ a Porozumieniem Zielonogórskim. Umowy w POZ będą podpisane. To świetna wiadomość przede wszystkim dla pacjentów, którzy pozostaną pod opieką lekarza, którego wybrali.” – napisał dziś Lewandowski.

Będą premie

Jednocześnie NFZ poinformował, że placówki, które mocno ograniczą liczbę teleporad otrzymają więcej pieniędzy. Jeżeli lekarz z przychodni zrealizuje mniej niż 25 proc. zdalnych wizyt, to stawka wzrośnie ze 171 do 179,55 zł. „Natomiast jeśli ten udział przekroczy 75 proc. wtedy stawka kapitacyjna wyniesie 153,90 zł.” – ostrzega fundusz.

Od września ten system ma być jeszcze bardziej rozbudowany i miesięczne dane będą porównywane do mediany ogólnopolskiej. Jeżeli jakaś przychodnia przekroczy ją 1,5-krotnie, to otrzyma niższe wynagrodzenie. 

News4Media

 

 

Zbliża się ważny termin programu 500 plus. Można wiele stracić

 

Dla beneficjentów programu „Rodzina 500 plus” zbliża się bardzo ważny termin. Rodzice, którzy chcą zachować ciągłość w wypłacie świadczenia, muszą złożyć wniosek. Inaczej na konto wpłynie mniejsza kwota. 

 

500 plus, fot.: iStock


Decyzje straciły moc

Poprzednie decyzje o przyznaniu 500 plus obowiązywały do końca maja 2021 r. Zgodnie z zapowiedziami Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, od czerwca wypłaty realizowane są na podstawie nowych wniosków. Będą wypłacane wyrównania, ale tylko do miesiąca, w którym został złożony uprawniający dokumenty. W praktyce oznacza to, że jeśli złożymy wniosek w czerwcu, państwo przeleje pieniądze z opóźnieniem, ale zostanie zachowana ciągłość. Jeśli spóźnimy się o jeden dzień i zawnioskujemy o świadczenie w lipcu, wypłaty za czerwiec nie otrzymamy.

Trzy miesiące na rozpatrzenie

Im później zawnioskujesz o 500 plus, tym więcej stracisz. Musisz pamiętać również, że decyzja nie zostanie wydana od razu. Ustawa przewiduje, że pismo rozpatrzone będzie w ciągu trzech miesięcy od momentu złożenia. Najłatwiej zrozumieć aktualne zasady na poniższych przykładach:

- Jeśli złożysz wniosek do 30 czerwca, urząd rozpatrzy go maksymalnie do 30 września i wypłaci wyrównanie za wszystkie miesiące, włącznie z tym, w którym pismo zostało złożone;
- Jeżeli wystąpisz o świadczenie w lipcu, decyzja będzie wydana maksymalnie w październiku. Nie otrzymasz wówczas wypłaty za czerwiec, jednak państwo przeleje też zaległe pieniądze za lipiec, sierpień i wrzesień;
- Składając dokumenty w sierpniu, zrezygnujesz z wypłaty czerwcowej i lipcowej, a wyrównanie za kolejne miesiące otrzymasz w listopadzie itd.

Komu przysługuje świadczenie?

„Rodzina 500 plus” to program, który obowiązuje w Polsce od 2016 r. Pierwotnie świadczenie przysługiwało na drugie i każde kolejne dziecko w gospodarstwie domowym. Od lipca 2019 r. wsparcie przysługuje już od pierwszego dziecka. Nie obowiązują żadne kryteria dochodowe, dlatego każdy poprawnie złożony wniosek otrzymuje decyzję pozytywną. Wyjątkiem są sytuacje, w których rodzice pobierają podobne świadczenie poza granicami państwa, dziecko pozostaje w związku małżeńskim (w Polsce niepełnoletnie kobiety powyżej 16 r.ż. mogą, za zgodą sądu, zawrzeć związek małżeński; mężczyźni muszą ukończyć 18 r.ż.) lub ma własne dzieci, które są beneficjentami programu.

Jak złożyć wniosek?

Można zrobić to za pomocą platformy elektronicznej empatia.mrpips.gov.pl lub Platformy Usług Elektronicznych ZUS, do których dostęp otrzymasz logując się m.in. Profilem Zaufanym. Taką możliwość dają również niektóre konta w bankowości elektronicznej. Sprawę załatwisz również podczas osobistej wizyty w urzędzie. Dokumenty możesz przesłać też tradycyjną pocztą.

News4Media

 

 

środa, 9 czerwca 2021

Powrót z pracy zdalnej do pracy w biurze - czy terapia szokowa to dobre rozwiązanie?

 

Po roku pracy zdalnej Polacy tak się do niej przyzwyczaili, że nie chcą wracać do biur. Pracodawcy zastanawiają się jak to zmienić...

 


 

Dużym wyzwaniem dla zarządzających zespołami w ubiegłym roku było wprowadzenie pracy zdalnej. Obecnie liderzy stoją przed kolejnym wyzwaniem – jak zachęcić pracowników do powrotu do biur.

Praca zdalna ma dla pracowników wiele zalet, które ciężko będzie porzucić. 76% z nich wskazuje, że jej główną korzyścią jest oszczędność czasu, 60% docenia możliwość zmniejszenia wydatków, a 46% twierdzi, że ma więcej czasu dla bliskich – podają Pracodawcy RP w księdze rekomendacji i analiz „Praca zdalna 2.0 Rozwiązanie na czas pandemii czy trwała zmiana?”.

Nie tak łatwo zmienić przyzwyczajenia

"Dobry lider prowadzący swój zespół musi wykazywać się dużą empatią w tym szczególnym czasie. Nie ma jednego przepisu na powrót do trybu pracy sprzed pandemii, wszystko zależy od poszczególnych warunków danej organizacji. Zmiany wprowadzane na siłę, z pozycji przełożonego, nie przyniosą dobrych rezultatów, dlatego konieczna jest odpowiednia postawa osób odpowiedzialnych za pracę zespołów" mówi Piotr Gąsiorowski, prezes Instytutu Przywództwa.

W wyrazie "przyzwyczajenie" duży wydźwięk ma końcówka NIE, która neguje to co nowe, inne od tego, co jest naszym stanem obecnym. Średni czas, który potrzebujemy do zmiany przyzwyczajenia wynosi 66 dni. Jest on jednak bardzo różny dla poszczególnych osób, wynosząc od 18 do 254 dni – podał w 2009 roku „European Journal of Social Psychology”.

Pracownicy boją się o swoje zdrowie

37% osób pracujących w biurze obawia się o zdrowie, a co trzeci uważa, że mało kto stosuje się do procedur bezpieczeństwa – podaje kwietniowy raport „Rok nowej normalności” Pracuj .pl. 

"Najlepsze procedury bezpieczeństwa nic nie dadzą, jeżeli nie będą egzekwowane. Oprócz płynów do dezynfekcji, wietrzenia pomieszczeń i innych procedur należy też zadbać o bezpieczeństwo psychiczne pracowników" – dodaje Piotr Gąsiorowski.

W 2020 roku nastąpił wzrost liczby świadczeń lekarskich z powodu zaburzeń psychicznych aż o 25 procent w stosunku do 2019 roku – podała w kwietniu br. prezes ZUS. Łączna liczba dni absencji chorobowej z powodu zaburzeń psychicznych wyniosła 27,7 mln dni.

"Każdy dzień absencji pracownika to straty także dla firm, które mogą być liczone w tysiącach złotych. Aby temu zapobiec, niepotrzebne są wielkie nakłady finansowo-organizacyjne, wystarczy zainteresowanie się losem pracownika, jego sytuacją i stanem psychicznym. Rozmowa, podniesienie na duchu czy słowa zrozumienia mogą lepiej pomóc psychice, aniżeli najlepsze procedury bezpieczeństwa" – tłumaczy Piotr Gąsiorowski. – "Ponad połowa firm wskazuje, że ma problem ze znalezieniem pracowników o odpowiednich kwalifikacjach. Jeżeli więc nie zadba się o najcenniejsze zasoby firmy, może dojść do sytuacji, że firma nie będzie w stanie realizować swoich zadań" – dodaje Gąsiorowski.

Wprowadzaj zmiany stopniowo

Trzy na cztery osoby pracujące zdalnie chciałyby w części utrzymać ten model pracy po ustaniu pandemii – podaje raport „Rok nowej normalności”. Nagły powrót do biura może być dla pracowników trudny. Należy pamiętać, że przez rok zdążyli już ułożyć swoje życie na nowo.

"Dobry zarządzający zespołem nigdy nie stosuje techniki szokowej. Jeżeli jest taka możliwość, warto wprowadzać zmiany małymi krokami. Jeden czy dwa dni pracy w biurze na początku i stopniowe zwiększanie ilości dni będzie dla pracowników łatwiejszym rozwiązaniem niż wymaganie natychmiastowego powrotu do biura, które spowoduje pilne poszukiwanie babć do opieki nad dziećmi czy dziadków do odbioru ze szkół" podsumowuje prezes Instytutu Przywództwa.

Newseria

 

 

Odrodzenie pracy tymczasowej

Praca tymczasowa na polskim rynku funkcjonuje od dawna, w dużej części zaspokaja potrzeby rynku, odpowiada wymaganiom części pracodawców oraz oczekiwaniom pewnej liczby pracowników. 

 



Pandemia koronawirusa uwydatniła jej zalety i w pewnym sensie odpowiada za swoisty renesans tej formy zatrudnienia oraz ekspansję na bardziej specjalistyczne branże, takie jak chociażby IT czy medycyna.

Do tej pory praca tymczasowa była często domeną dużych zakładów usług produkcyjnych. W konsekwencji lockdownów niektóre branże były zmuszone do radykalnego cięcia kosztów i zwalnianie pracowników. Ci pracodawcy, którzy jeszcze przed lockdownem korzystali z usług agencji pracy tymczasowej, mogli prawie bezboleśnie zredukować tymczasowe zatrudnienie. To pozwoliło im utrzymać się na rynku i uratować swoich stałych pracowników. Większe agencje pracy tymczasowej miały w swoim portfolio klientów z różnych branż, dlatego mogły szybko reagować na zmiany i przenosić pracowników tymczasowych z zakładów zmuszonych wstrzymać działalność, takich jak branża eventowa, gastronomiczna czy hotelarska, do zakładów z branży logistycznej, które odnotowywały wzmożone potrzeby kadrowe z racji ogromnych dynamik odnotowywanych przez kanał e-commerce.

Powszechna opinia dotycząca pracy tymczasowej do tej pory wiązała ją z pracami prostymi, jednak zaburzenia struktury popytowej, której doświadczyliśmy w efekcie pandemii i których cały czas doświadczamy sprawiają, że praca tymczasowa bywa funkcjonalna również tam, gdzie mówimy o  projektach czy określonych zamówieniach, a to np. naturalne środowisko branży IT. Po doświadczeniach z home office, elastyczności zaczęli również w większym stopniu oczekiwać sami pracownicy – mając świadomość, że perspektywy zawodowe tkwią w realizacji zleceń, a nie w trwaniu na tzw. stan-by, czyli w trybie uśpienia. 

Wydaje się, że ryzyko pandemiczne będzie w najbliższych latach wkalkulowywane w modele biznesowe firm, co będzie miało wpływ i na kształtowanie polityki kadrowej, i na strukturę oraz warunki kontraktowania załogi w firmach.

Newseria

 

 

Patriotyczne koszulki i gadżety

Patriotyczne koszulki i gadżety
Patriotyczne koszulki i gadżety