Grzegorz Chojnowski
ALAIN BERNARD
Nakładem Wydawnictwa ISKRY ukazała się
książka Grzegorza Chojnowskiego dokumentująca lata pracy Alaina Bernarda w Polsce. Dla osób zawodowo zajmujących się tańcem Bernard jest postacią, bez której trudno wyobrazić sobie taneczną nowoczesność. To on, pojawiając się w końcu lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia w Gdańsku, ucząc swoich pierwszych polskich studentów, sprowadził do nas jazz, styl dziś niezwykle popularny, zdobywający coraz więcej baletowej przestrzeni.
Zanim Alain Bernard przyjechał do Polski zaledwie nieliczna grupa tutejszych tancerzy wiedziała, na czym polega specyficzna technika tańca jazzowego, główny element amerykańskiego musicalu. Niewielu wyjeżdżało za granicę, nauka jazz dance wydawała się klasycznie kształconej młodzieży abstrakcyjną atrakcją. Kiedy jednak zostały stworzone możliwości do corocznych kontaktów ze szwajcarskim ekspertem, ochoczo z nich korzystali zarówno uczniowie ostatnich lat szkół baletowych, jak i czynni, sławni już w kraju soliści. Tak rodziło się u nas zainteresowanie innym stylem, zaczęło budowanie nowej rzeczywistości. W 1981 roku Bernard zdążył przygotować dwa pierwsze w polskiej historii jazzowe balety, a po stanie wojennym wrócił, by kontynuować pracę, którą zdecydował się pioniersko podjąć. Znów uczył, inscenizował kolejne spektakle, również czysto klasyczne. Jego dawni studenci stawali się nauczycielami, on sam doczekał się laurów od środowiska.
Po przeszło trzydziestu latach od pierwszych letnich kursów Alaina Bernarda w Polsce nowoczesny taniec przeżywa tu prawdziwy złoty okres. Czas więc na spojrzenie wstecz, na jedno ze źródeł obecnej popularności stylu jazz, na przypomnienie zjawiska, jakim nie tylko w polskim świecie tańca jest szwajcarski choreograf, pedagog, tancerz, dociekliwy badacz, znawca baletowych dziejów, komentator wydarzeń bieżących, znany w Europie kolekcjoner. To właśnie jemu chciało się kiedyś przyjechać na Wschód, na Białoruś, Litwę, do Estonii, Czech, do Rosji, by do baletowej tradycji klasycznej dołożyć w tych krajach też już bogatą tradycję tańca jazzowego. Najczęściej przyjeżdżał do Polski, gdzie znalazł przyjaciół i szacunek, gdzie jego praca okazała się wyjątkowo potrzebna, gdzie w końcu zamieszkał.
Czytelnik znajdzie w tym opracowaniu pełen przegląd polskiej działalności Alaina Bernarda, nauczyciela kilku pokoleń tancerzy i choreografów, inscenizatora pamiętnych baletów, zwieńczony obszernym wywiadem z bohaterem. Na końcu zamieszczono szczegółowe kalendarium bogatego dorobku szwajcarskiego mistrza z lat wizyt i pobytu w Polsce. Warto jednak pamiętać, iż to zaledwie mała część całości, bo Alain Bernard na długo przed przyjazdem do nas zasłużył na miano „ojca tańca jazzowego” w rodzimej Szwajcarii, prowadził zajęcia na całym świecie, z sukcesem wystawiał spektakle. To, że przystanek Polska stał się dla niego przystanią, jest również zasługą wielu mądrych ludzi stąd, artystów i działaczy baletowej kultury, którzy w odpowiednich chwilach widzieli w Alainie Bernardzie człowieka przeznaczonego do wypełniania historycznie znaczącej misji, nauczenia Polaków stylu jazz, a przy okazji odświeżenia polskiego życia baletowego. Niniejsza książka tę misję dokumentuje.
O Alainie Bernardzie powiedzieli:
„Alain Bernard to choreograf, który łączy w sobie wiele zalet, wrażliwość plastyczną, choreograficzną, muzyczną, a także, co bardzo istotne, cierpliwość pedagogiczną. Rzadko spotykałem w życiu ludzi tego pokroju, obdarzonych takim talentem, jaki ma Alain Bernard” (Bogusław Kaczyński).
„Na pewno nie byłoby w Romie takiego dobrego baletu, gdyby nie Alain. To on stworzył te trzy trudne choreografie („Coppélia”, „Dziadek do orzechów”, „Kopciuszek”). Każda na wysokim poziomie artystycznym, podobała się publiczności. Osiągnęliśmy sukces, to czysty rachunek” (Maria Krzyszkowska).
„Robił na nas wielkie wrażenie. Znakomicie pokazywał każde ćwiczenie, dokładnie wiedzieliśmy, czego wymagał” (Maria Kijak).
„Alain Bernard był postacią wyjątkową. Wymagał od nas wielkiej dyscypliny, traktowaliśmy pracę z nim jako duże wyzwanie. Mieliśmy dzięki temu większe możliwości rozwoju” (Roman Komassa).
„Dla nas to było po prostu w tamtych czasach prawdziwe odkrycie. Alain Bernard potrafił dotrzeć do swoich studentów, pokazać nam odmienny styl. Był też dla nas wzorem, ze wszystkich sił starałam się jego taniec naśladować” (Renata Tomaszewska).
„Gdy z podziwem obserwowaliśmy jego taniec, zapominaliśmy, że jesteśmy nie widzami, lecz uczniami” (Ewa Wycichowska).
Fragment wywiadu z Alainem Bernardem, zamieszczonego w książce
- Co pan wiedział o Polsce przed przyjazdem na pierwsze warsztaty?
- Nic, zupełnie nic. Oczywiście oprócz wiedzy na temat wielkich nazwisk polskich tancerzy z historii baletu, choćby gwiazd Diagilewa. To był czas żelaznej kurtyny, niewiele informacji stąd docierało do Szwajcarii. Kiedy uczyłem w Dreźnie, w szkole u Gret Palluca, miałem kilku polskich uczniów. Jakiś czas później otrzymałem list z pytaniem, czy byłbym skłonny poprowadzić kursy w Polsce. Gdy przyjechałem, zacząłem się interesować, jak zawsze to robię w nowym kraju, tutejszym życiem baletowym, światem tańca. I powoli zacząłem rozumieć, co się dzieje, jakie są tu zespoły, kto im przewodzi i tak dalej. Wcześniej tego nie wiedziałem. To był skok do zimnej wody, jak mówi się w języku niemieckim.
- Czyli skok na głęboką wodę, jak mawiamy w Polsce.
- Ze Szwajcarii przyjechałem samochodem. Bardzo spodobała mi się polska wieś, piękne krajobrazy. Wszystko wspaniałe, zachęcające. Oprócz hotelu. Pamiętam też sklepy, w których nie było nic poza herbatą. A ja miałem dużo pieniędzy zarobionych tutaj, nie mogłem ich wywieźć , wymienić na zachodnią walutę. Musiałem wydać, ale na co? Zatem gdziekolwiek pracowałem, zabierałem swoich studentów do restauracji, żeby zjedli przyzwoity obiad, nie to, co dostawaliśmy na kartki w stołówce.
- Musi pan mieć duszę pioniera skoro zdecydował się pan w tamtych czasach pracować na wschodzie Europy.
- Na Zachodzie też pracowałem. W Szwajcarii nazywają mnie ojcem tańca jazzowego. Nikt przede mną nie zajmował się tam jazzem. Kiedy po powrocie ze Stanów założyłem własną szkołę, uczyłem jazz dance, bo nikt go nie znał. Potem były m.in. Niemcy, Bułgaria, no i Polska. W pewnym sensie tutaj też zostałem ojcem tańca jazzowego. Powadziłem zajęcia dla tancerzy przygotowujących musical „Metro”, wielu moich polskich studentów uczyło i uczy tego stylu. W ten sposób staje się coraz bardziej rozpowszechniony i popularny. Podobnie w Szwajcarii. Wszyscy pedagodzy starszej generacji brali udział w zajęciach w mojej szkole.
---------------------
Alain Bernard – wybitny tancerz, choreograf, pedagog, kolekcjoner i historyk baletu. Tańca klasycznego uczył się w ojczystej Szwajcarii oraz m.in. w nowojorskiej School of American Ballet George’a Balanchine’a. Był pierwszym studentem, który otrzymał stypendium prestiżowej szkoły Marthy Graham, gdzie przez dwa lata poznawał jej technikę. Tańczył od Nowego Jorku po Paryż. Prowadził w Bernie własną szkołę tańca jazzowego. W wielu krajach tworzył choreografię do baletów jazzowych i klasycznych. Do Polski przyjechał po raz pierwszy w latach 70. XX wieku. Pracował tu jako pedagog, choreograf i juror konkursów baletowych. Dziś mieszka na Mazurach.
Grzegorz Chojnowski – z wykształcenia anglista i polonista. Od 1994 roku jest dziennikarzem prasowym, radiowym i telewizyjnym (m.in. TVP, Polskie Radio, Gazeta Wyborcza, Notatnik Teatralny, Der Neue Merker, Fraza, Ha!art). W Radiu Wrocław prowadzi autorski Wieczór z Kulturą.
chojnowski.blogspot.com