wtorek, 25 listopada 2025

80 proc. pracowników wykazuje objawy wypalenia zawodowego. Jednym z powodów może być rosnąca rola sztucznej inteligencji?


Po raz pierwszy od lat spada poziom zaangażowania pracowników oraz ich zadowolenie z życia. Wśród przyczyn wskazuje się m.in. presję nowych oczekiwań, brak zasobów oraz rosnącą rolę sztucznej inteligencji. Tymczasem ta technologia może też wspierać dobrostan pracowników, odciążając ich z części zadań. Jednak obecnie AI do automatyzacji pracy wykorzystuje tylko 7,5 proc. Polaków, jak wynika z analizy ClickMeeting. Do planowania czasu używa jej 6 proc. badanych, a do rozwijania nowych kompetencji – 5 proc.


Wypalenie zawodowe. Fot. Pixabay

Po kilku latach wzrostu poczucie zaangażowania pracowników i pracowniczek na całym świecie spadło z 23 proc. do 21 proc., jak wynika z dostępnych badań. Ostatni taki spadek miał miejsce w 2020 r. i był związany z lockdownami podczas pandemii COVID-19. Po raz pierwszy od 2016 r. nastąpił również spadek poziomu ogólnego zadowolenia z życia (z 35 proc. proc. do 32 proc.). Na świecie aż ośmiu na dziesięciu badanych wykazuje któreś z objawów wypalenia zawodowego – jak wyczerpanie emocjonalne, spadek energii i przewlekły stres. Wśród przyczyn tego stanu wymieniane są m.in. presja nowych oczekiwań klientów i współpracowników, brak zasobów do pracy (zarówno ludzkich, jak i finansowych) oraz transformacja cyfrowa i rosnąca rola technologii wykorzystujących sztuczną inteligencję. 

"Spadek zaangażowania pracowników oraz coraz bardziej powszechne symptomy wypalenia zawodowego i chronicznego stresu to sygnał, że tradycyjne modele organizacji pracy nie nadążają za tempem zmian dzisiejszego świata. Jednym z czynników wskazywanych jako źródło problemów jest rosnąca rola sztucznej inteligencji – jednak technologia ta nie musi być postrzegana jako zagrożenie" – mówi Martyna Grzegorczyk, Marketing Manager ClickMeeting, lidera polskiego rynku narzędzi do webinarów oraz szkoleń online. – "Automatyzacja rutynowych czynności czy wsparcie w analizie informacji mogą pomóc odzyskać równowagę oraz skupić się na bardziej kreatywnych i wymagających zadaniach, a także możliwościach rozwoju". 

7,5 proc. Polaków używa AI do automatyzacji pracy

Jak wynika z badania ClickMeeting, ponad połowa Polaków korzysta na co dzień ze sztucznej inteligencji. Do automatyzacji pracy wykorzystuje ją 7,5 proc. badanych, 6 proc. do planowania i zarządzania czasem, a 5 proc. do zdobywania nowych kompetencji. Najpopularniejszym zastosowaniem technologii AI jest poszukiwanie informacji (34 proc. badanych), następnie generowanie tekstu (21 proc.), analiza danych (13,5 proc.), generowanie obrazów i prezentacji (10,5 proc.), dźwięku (6 proc.) oraz muzyki (5 proc.). Aż 48 proc. wskazało, że nie używa sztucznej inteligencji. 

Polacy chcą się szkolić

Polacy wykazują zainteresowanie zdobywaniem nowych kompetencji – ponad połowa chętnie wzięłaby udział w eksperckim webinarze lub kursie online na temat sztucznej inteligencji i w zakresie ogólnie kompetencji cyfrowych, a ponad ⅓ z chęcią skorzystałaby z tej formy edukacji w zakresie cyberbezpieczeństwa.  

"Polacy chcą edukować się w zakresie nowych technologii i aktywnie z nich korzystać. W kontekście spadającego zaangażowania i rosnącego wypalenia zawodowego szkolenia z narzędzi sztucznej inteligencji mogą zwiększać efektywność pracy przy jednoczesnym odciążeniu pracowników i zwiększeniu ich kompetencji. W dobie powszechnej dostępności szkoleń online ekspercka wiedza z całego świata dopasowana do konkretnych potrzeb jest dostępna dosłownie w każdej chwili i na wyciągnięcie ręki" –  mówi Martyna Grzegorczyk, Marketing Manager ClickMeeting.

Anna Czajka - Kalinowska 



Black Friday 2025: Seria wyłudzeń danych. Cyberprzestępcy podszywają się pod AliExpress i HOKA


Cyberprzestępcy odpalili już własny Black Friday, jednak zamiast rabatów oferują wyczyszczone konta i wykradzione dane kart płatniczych. Z najnowszej analizy Check Point Research wynika, że co 11. nowa domena związana z Black Friday jest złośliwa, a sieć zalewa fala fałszywych sklepów i stron podszywających się pod popularne marki i największe platformy e-commerce. 


Black Friday. Fot Pixabay

Tylko w samym październiku zarejestrowano 158 nowych domen nawiązujących do Black Friday – to aż 93 proc. więcej niż średnio w innych miesiącach 2025 roku. Na początku listopada tempo jeszcze przyspieszyło, a w ciągu zaledwie dziesięciu dni przybyło ponad 330 kolejnych adresów. Eksperci ostrzegają, że do końca miesiąca w sieci pojawią się setki następnych „promocyjnych” witryn, z których wiele posłuży do wyłudzania danych. 

Szczególnie groźna jest seria stron o schematycznych nazwach, łączących rok „2025”, nazwę kraju (głównie Niemiec, Włoch i Hiszpanii) oraz hasło „Black Friday”. Na części z nich działają „sklepy” łudząco podobne do tych prawdziwych. Są pełne „superokazji”, dużych zdjęć produktów i ogólnych logo typu „ClickShop”, „ShopPay” czy „SmartShopping”. Włoskie wersje tych stron są już aktywne, reszta może zostać „włączona” w każdej chwili.      

"Tegoroczne ataki związane z Black Friday są nie tylko większe. Są inteligentniejsze, dopasowane do ofiary i zautomatyzowane. Najskuteczniejsze oszustwa wykorzystują dziś odpowiedni moment, rozpoznawalność marki i impulsywne zakupy. Przestępcy używają masowego generowania domen, podszywania się pod znane marki oraz szablonów tworzonych w stylu AI, by budować fałszywe sklepy szybciej, niż detalici są w stanie je zamykać". – uważa Omer Dembinsky, Data Group Manager w Check Point Research.   

Giganci e-commerce na celowniku       

Na Black Friday polują nie tylko łowcy okazji, ale też cyberprzestępcy, którzy masowo podszywają się pod największe marketplace’y świata. W październiku 2025 r. badacze zidentyfikowali 1519 nowych domen odnoszących się do Amazon, AliExpress lub Alibaba. To 24 proc. więcej niż we wrześniu i 12 proc. więcej niż rok wcześniej. Co 25. taka domena została oznaczona jako realne zagrożenie.        

Na liście wykrytych przekrętów znalazła się m.in. domena hokablackfriday[.]com. Pod tym adresem działał fałszywy sklep podszywający się pod coraz popularniejszą markę HOKA. Strona wykorzystywała oficjalne logo, profesjonalne zdjęcia produktów i agresywne rabaty, by skłonić ofiary do podania danych logowania oraz numerów kart. Domena została zarejestrowana 24 października 2025 r. i szybko uznana za pułapkę phishingową.          

Kolejny przykład to aliexpress62[.]com – łudząco podobna kopia AliExpress, włącznie z grafikami, układem strony i promocyjnymi banerami. Różnica polega na tym, że zamiast tanich gadżetów ofiary „kupowały” sobie problem, oddając przestępcom loginy, hasła i dane kart płatniczych.  

Badacze z Check Point Research ostrzegają, że tego typu kampanie coraz łatwiej i szybciej można zbudować z pomocą narzędzi generatywnej sztucznej inteligencji. Automatyczne systemy potrafią w kilka chwil stworzyć setki szablonów stron, przetłumaczyć je na różne języki i wypełnić grafikami oraz treściami reklamowymi. To oznacza, że Black Friday 2025 może być rekordowy nie tylko dla e-sklepów, ale i dla cyberprzestępców.         

Jak nie zostać ofiarą „czarnego piątku” w sieci?

Eksperci Check Pointa radzą, by w gorączce zakupów pamiętać o kilku zasadach:

  • Nie ufaj ślepo linkom z SMS-ów i e-maili – lepiej samodzielnie wpisać adres sklepu w przeglądarce.
  • Sprawdzaj dokładną pisownię domeny – literówka lub dopisek typu „62” może oznaczać pułapkę.
  • Zwracaj uwagę na brakujące certyfikaty bezpieczeństwa (https) i podejrzanie niskie ceny.
  • W razie wątpliwości płać kartą z limitem lub wirtualną i włącz powiadomienia o transakcjach.

Miłosz Stolarz



piątek, 21 listopada 2025

Młodzi boją się hejtu i utraty prywatności, a z problemami często muszą radzić sobie sami


90 proc. dzieci w wieku od 5 do 17 lat korzysta z internetu, a średni wiek inicjacji cyfrowej spadł poniżej 9 lat – wynika z drugiej edycji raportu Fundacji Orange „Dojrzeć do praw”. Choć połowa rodziców wierzy, że ich dzieci są w sieci bezpieczne, to opinie młodych ludzi mogą temu przeczyć. Obawiają się hejtu, upubliczniania screenów z prywatnych rozmów i deepfake’ów. Z jednej strony chcą zabiegać o lajki i sympatię w sieci, z drugiej – widzą potrzebę zachowania anonimowości. 


Fot. Pixabay

Eksperci podkreślają, że respektowanie praw dziecka w sieci, w tym prawa do prywatności, jest dużym wyzwaniem, szczególnie w obliczu ogromnej dynamiki cyfrowego rozwoju: 

"Internet jest istotną częścią życia młodych. To tutaj odpoczywają, realizują swoje pasje, uczą się, a także budują relacje. Nie jest to już tylko narzędzie, ale przestrzeń, w której także ich prawa powinny być brane pod uwagę. Dlatego realizujemy „Monitoring praw i podmiotowości dziecka w środowisku cyfrowym” i razem z gronem ekspertek i ekspertów sprawdzamy, na ile prawa młodych są respektowane w środowisku cyfrowym" – mówi Małgorzata Kowalewska, członkini zarządu ds. programowych z Fundacji Orange.

"Eksperci i ekspertki poproszeni o opinię o tym, w jaki sposób realizowane są prawa dziecka w społeczeństwie cyfrowym w 2025 roku, oceniają je bardzo krytycznie, jednoznacznie źle" – mówi Jan Herbst, socjolog, badacz społeczeństwa cyfrowego.

Zbiorowa ocena stanu poszanowania praw dziecka w środowisku cyfrowym – na podstawie opinii 80 ekspertów – wyniosła 2,3 punkta na 10. Najniżej ocenili oni takie obszary jak: coraz większe problemy związane z mową nienawiści (0,6 pkt), skuteczność edukacji w uczeniu krytycznej oceny informacji i myślenia (0,8–0,9 pkt), działalność dostawców platform społecznościowych (0,9 pkt), ochrona dzieci przed cyberagresją i nękaniem (1 pkt), dyskryminacja ze względu na pochodzenie narodowe/etniczne (1,1 pkt).

Raport „Dojrzeć do praw” został zaprezentowany na Forum Fundacji Orange. Składają się na niego: głos ekspercki, wywiady pogłębione z młodzieżą (12–17 lat) oraz badania sondażowe internautów (powyżej 15. roku życia), w tym rodziców. Wynika z niego, że dzieci i młodzież spędzają w internecie średnio ponad cztery godzinny dziennie, choć niektórzy z nich korzystają z niego nawet przez osiem godzin w dni szkolne i 12 godzin w weekendy. Często sięgają po smartfona zaraz po przebudzeniu, a wiele z nich zasypia z nim w łóżku. Połowa rodziców wierzy, że ich dzieci są bezpieczne w internecie. Jednak młodzi przyznają, że internet jest niebezpiecznym miejscem. Obawiają się hejtu, cyberprzemocy i negatywnych komentarzy. Dużym problemem są również treści online, które wywołują u nich dyskomfort, niosą negatywne przesłanie, w tym generowane przez AI, np. deepfaki.

"Cyfrowa rzeczywistość i cyfrowy rozwój jest dobry, kiedy służy człowiekowi. Przyzwyczailiśmy się przez lata, że cyfrowy rozwój to wszystko, co dobre: szybki internet, dostęp do informacji, komunikacja, streaming, łatwiejsza praca, usługi cyfrowe, bliższe państwo, wiedza na wyciągnięcie ręki. Ale obok tego, czego często nie rozpoznajemy, idą zagrożenia" – podkreślił Krzysztof Gawkowski, wicepremier, minister cyfryzacji, podczas Forum Fundacji Orange. – "To cyberzagrożenia dotyczące danych, ich wykorzystywania, kradzieży. To zagrożenia w obszarze psychologicznym, dotyczące uzależnień od cyfrowego świata, od tego wszystkiego, co niesie dezinformacja. Aż po te najprostsze, dotyczące odpowiedzialności za to, jak to wpłynie na rozwój młodych ludzi, w każdym wieku". 

Eksperci w raporcie podkreślają, że zmiany technologiczne zachodzą coraz szybciej i to tempo utrudnia projektowanie i wdrażanie nadążających rozwiązań chroniących dzieci.

"Tematem przewodnim tegorocznej edycji raportu jest ochrona prywatności. Taką potrzebę zgłosiły nam młode osoby w pierwszej edycji badania. Wiemy, że niewystarczająca ochrona prywatności wpływa na takie zjawiska jak hejt czy cyberprzemoc" – mówi Małgorzata Kowalewska. – "Raport „Dojrzeć do praw” stanowi nasz wkład w dyskusję na ten temat i zbiega się z 20-leciem Fundacji Orange. W tym czasie obserwowaliśmy, jak zmiany spowodowane rozwojem nowych technologii wpływają na społeczeństwo".

W ciągu 20 lat w projektach edukacyjnych fundacji wzięło udział łącznie prawie 650 tys. dzieci, a ponad 93 tys. nauczycieli skorzystało ze wsparcia w rozwoju kompetencji cyfrowych niezbędnych w pracy z młodzieżą. Fundacja utworzyła 124 multimedialne świetlice w małych miastach i wsiach, które tylko w 2024 roku dostępne były dla 112 tys. osób. Jest partnerem wielu działań i kampanii na rzecz bezpieczeństwa i higieny cyfrowej. 

Dzieci i młodzież potrzebują dziś więcej edukacji o ochronie prywatności w sieci czy śladzie cyfrowym. Z jednej strony chcą zdobywać lajki i sympatię, z drugiej – boją się hejtu. Często odczuwają niechęć do bycia fotografowanym w szkole i publikowania ich zdjęć przez dorosłych.

"Bezrefleksyjne i nadmierne publikowanie materiałów zdjęciowych czy filmowych z udziałem dzieci to ryzyko niebezpiecznych kontaktów, modyfikowania tych materiałów za pomocą sztucznej inteligencji w sposób szkodliwy dla dziecka. Coraz więcej szkół, przedszkoli, a także organizacji pozarządowych rezygnuje z publikowania zdjęć dzieci w internecie i taki krok także Fundacja Orange ma za sobą. Rodziców także zachęcamy do refleksji na ten temat i wspólnej rozmowy z dziećmi" – mówi Małgorzata Kowalewska.

Eksperci w raporcie zalecają zbudowanie spójnego systemu ochrony praw dziecka w internecie. Jednym z jego elementów powinna być edukacja cyfrowa i medialna wśród dzieci już od przedszkola po szkołę średnią. Powinna ona objąć jednak także dorosłych. 

"Potrzebne jest wzmocnienie już istniejących mechanizmów służących ochronie dzieci. Prawo jest, ale musi być lepiej przestrzegane i egzekwowane. Zwróciłbym też uwagę na potrzebę projektowania usług cyfrowych w sposób świadomy i odpowiedzialny. To jest też kamyczek do ogródka dużych platform, które myślę, że mogłyby robić więcej"uważa Jan Herbst.

"Nie wszystko załatwimy wspaniałą rolą edukatorów, nauczycieli czy nawet rodziców. Musimy to załatwić przepisami, które będą szły w parze z najlepszymi praktykami, dobrymi lekcjami, wspaniałym życiem. Państwo musi zatem reagować i widzieć te zagrożenia" – podkreślił w swoim przemówieniu minister cyfryzacji. – "Kończymy pracę nad kilkoma ustawami. Wierzę, że niedługo podpisanymi przez prezydenta, bo już są w parlamencie. Ustawami, które ograniczają platformy w tym, żeby mogły pisać wszystko o wszystkim, bo dla mnie jako ministra cyfryzacji nie ma znaczenia, czy policzkujesz kogoś w realu, czy w cyfrowym świecie, za jedno i za drugie musi być kara. To jest odpowiedzialność za nasze dzieci. Nie może być mowy o tym, że w cyfrowej rzeczywistości na więcej pozwalamy, a w rzeczywistym świecie to wszystko piętnujemy". 

Jedną z ustaw, która ma zwiększyć ochronę użytkowników w internecie, w tym dzieci, jest nowelizacja ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Za jej sprawą w Polsce ma zostać wdrożony unijny Akt o usługach cyfrowych (DSA). Dzięki niej walka z nielegalnymi treściami w internecie ma być skuteczniejsza, a nadzór nad platformami cyfrowymi się poprawić. Projekt ustawy został przyjęty przez rząd 23 września br. i jest dziś procedowany w sejmowych komisjach.

Na podstawie Newseria oprac. db






środa, 19 listopada 2025

System kaucyjny w Polsce


Na półkach polskich sklepów pojawia się coraz więcej produktów ze znakiem „kaucja”. To oznacza, że konsument przy ich zakupie zapłaci dodatkową kwotę, którą będzie mógł odzyskać przy zwrocie opakowania.  

 

Fot. Pixabay

Choć formalnie obowiązek prowadzenia zbiórki opakowań dotyczy tylko placówek powyżej 200 mkw., do systemu dołączają także małe sklepy. Żabka wprowadziła możliwość zwrotu opakowań – również tych niekaucyjnych – niemal we wszystkich z ponad 12 tys. sklepów swojej sieci. Eksperci podkreślają, że dla mniejszych podmiotów dołączenie do systemu oznacza szereg korzyści: 

"Obowiązek pobierania kaucji dotyczy wszystkich jednostek handlu detalicznego i hurtowego, które mają w swojej ofercie napoje w opakowaniach objętych systemem kaucyjnym. Zatem pobierać kaucję od konsumenta musi każdy, kto oferuje takie napoje. Jeżeli chodzi o zwrot kaucji i przyjmowanie pustych opakowań po napojach, to ten obowiązek w pełnym zakresie mają jednostki handlu detalicznego i hurtowego o powierzchni sprzedaży powyżej 200 mkw." – mówi dr Krzysztof Hornicki, dyrektor ds. ochrony środowiska w spółce OK Operator Kaucyjny. "Mniejszych sklepów ten obowiązek dotyczy wyłącznie w zakresie szklanych butelek wielokrotnego użytku, jeżeli posiadają takie produkty w swojej ofercie. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, żeby małe sklepy dobrowolnie włączyły się do systemu kaucyjnego również w zakresie butelek z tworzyw sztucznych i puszek metalowych".

Jak podkreśla, to może się okazać korzystnym rozwiązaniem z wielu powodów. Pierwszym z nich jest utrzymanie klientów.

"Jeżeli klienci nie będą mogli oddać opakowań w swoich ulubionych sklepach gminnych, wiejskich, osiedlowych, z pewnością pojadą do większych jednostek handlu, a jeżeli tam zwrócą opakowania, to również z pewnością zrobią tam zakupy" – mówi dr Krzysztof Hornicki. "Poza tym małe sklepy przystępując do systemu kaucyjnego, wskazują, że dla nich kwestie środowiskowe szeroko pojęte, ekologiczne są istotne, a szeroko pojęty ruch zero waste jest aktualnie w społeczeństwie popularny".

Mimo że dla mniejszych podmiotów przystąpienie do systemu oznacza szereg wyzwań, to zachętą mogą być rozwiązania oferowane przez jego operatorów. To m.in. możliwość wstawienia mniejszej maszyny do zbiórki opakowań, możliwość ich najmu lub dzierżawy zamiast zakupu, doradztwo merytoryczne i prawne we wdrażaniu systemu, a także cyfrowe rozwiązania dotyczące rozliczania kaucji, raportowania i ewidencji.

"To wszystko powoduje, że wejście mniejszych sklepów jest realne i należy to traktować jako przewagę konkurencyjną i szansę, a nie jako zagrożenie" – podkreśla ekspert OK Operatora Kaucyjnego.

Na taki krok zdecydowała się sieć Żabka, która od ponad dwóch lat prowadzi działania pilotażowe związane ze zwrotem opakowań. Do tej pory klienci oddali ponad 18 mln sztuk butelek i puszek. Teraz mają oni możliwość zwrotu opakowań zarówno kaucyjnych, jak i niekaucyjnych.

"Za oba rodzaje opakowań klient jest wynagradzany dodatkowymi bonusami w aplikacji Żappka. W tej chwili prowadzimy akcję 50 żappsów za każde opakowanie, która trwa od 5 listopada do 2 grudnia. W przypadku opakowań kaucyjnych (butelki PET do 3 l, metalowe puszki do 1 l) klient otrzymuje zwrot kaucji w wysokości 50 gr, a za szklane butelki do 1,5 l – 1 zł. Jak klient może zobaczyć, że opakowanie jest kaucyjne? Na każdym opakowaniu kaucyjnym można znaleźć specjalny znaczek – prostokąt z informacją „kaucja”" – mówi Joanna Kasowska, quality standards & climate protection director w Żabka Polska. – Do tej pory wprowadziliśmy ponad 250 tys. opakowań ze znaczkiem kaucyjnym.

Opakowania kaucyjne i niekaucyjne można zwrócić w blisko 12 tys. sklepów Żabka w całym kraju. Zainstalowano w nich już ponad 2,5 tys. maszyn do zwrotu butelek i puszek. W pozostałych klienci mogą oddać opakowania bezpośrednio sprzedawcy. Przy zwrocie opakowania kaucyjnego maszyna lub sprzedawca generuje kod, który uprawnia klienta do odbioru kaucji albo obniżenia o nią ceny zakupów.

"Klient nie musi okazać paragonu, może oddawać nie tylko te opakowania, które zakupi w naszym sklepie, ale także te zakupione w innych sklepach na rynku. Myślę, że to jest ogromna zmiana dla klienta" – dodaje Joanna Kasowska.

Jak podkreśla, wdrażanie systemu w sieci to dla franczyzobiorców nowe narzędzie promujące ekologiczne nawyki i wyróżniające ich ofertę na rynku convenience.

Według szacunków Polskiej Izby Handlu w pierwszej fazie wdrożenia system kaucyjny może objąć około 20–30 tys. sklepów. W okresie przejściowym, który trwa od 1 października do końca grudnia br., zarówno producenci, jak i sprzedawcy dostosowują się do nowych obowiązków, m.in. w zakresie oznaczania opakowań i tworzenia punktów zbiórki.

"Z jednej strony może się wydawać, że system kaucyjny rozwija się w Polsce powoli, ale wszystko idzie zgodnie z planem, przedsiębiorcy muszą mieć okres przejściowy, żeby wprowadzić do obrotu wszystkie napoje, które stanowią ich stany magazynowe. Z drugiej strony konsumenci też uczą się systemu kaucyjnego i jest to łatwiejsze w tych jednostkach handlu, które lepiej przygotowały się do systemu" – mówi dr Krzysztof Hornicki. "Jednym z naszych akcjonariuszy jest sieć handlowa Lidl, która już od wielu miesięcy edukuje konsumentów na temat zasad systemu kaucyjnego. Wszystkie sklepy Lidl w Polsce posiadają butelkomaty, czyli urządzenia umożliwiające automatyczną zbiórkę opakowań z tworzyw sztucznych i metali oraz – co istotne – również opakowań nieobjętych kaucją".

Zgodnie z założeniami system kaucyjny ma pomóc ograniczyć ilość odpadów opakowaniowych w obiegu i na wysypiskach i zwiększyć poziom selektywnej zbiórki surowców, zgodnie z celami unijnych dyrektyw dotyczących gospodarki cyrkularnej. Model ten ma też zachęcać konsumentów do bardziej odpowiedzialnych wyborów w codziennych nawykach zakupowych. 

Na podst. Newseria oprac. db 





Maja Todd: Sposób na jesienną pogodę


Maja Todd, Miss Polonia 2025 podkreśla, że jesień nie jest jej ulubioną porą roku. Nie zalicza się do grona „jesieniar”, nie dekoruje domu dyniami czy kompozycjami z suszonych liści ani też nie zachwyca się ferią barw w przyrodzie. Zdradza też, że ten mało przyjemny dla niej czas stara się przetrwać, czerpiąc inspiracje z kultury hygge.  

 

Fot. Pixabay

 

Maja Todd przyznaje, że już zdążyła się stęsknić za latem, bo ta najpiękniejsza dla niej pora roku trwa zdecydowanie za krótko.

"Nie ukrywam, że bardziej niż jesień na pewno wolę letni, ciepły klimat" – mówi Maja Todd.

Niestety na słoneczne i ciepłe dni musimy jeszcze trochę poczekać, a tymczasem na dobre rozgościła się u nas jesień. Miss Polonia 2025 zmuszona jest więc jakoś umilać sobie te szare, mokre i zimne tygodnie. Jak zaznacza, w tym czasie szczególnie bliska jest jej duńska filozofia życia: 

"Mam swój sprawdzony sposób na radzenie sobie z zimą, który zaczerpnęłam z zagranicy, z Danii, z kultury hygge. I kiedy przychodzą właśnie takie zimne dni, za oknem jest nieprzyjemna pogoda, to na przykład zapalam świeczkę, parzę herbatę, biorę gorącą kąpiel i po prostu robię małe rzeczy, które sprawiają, że życie jest bardziej przytulne i przyjemne, bo inaczej to przez zimę ciężko jest przetrwać. To właśnie wzięłam z kultury duńskiej, gdy mieszkałam w Kopenhadze" – dodaje Maja Todd.

Maja Todd jest teraz w Japonii na zgrupowaniu przed konkursem Miss International. Finał odbędzie się 27 listopada w Tokio. 

Na podst. Newseria oprac. db 





czwartek, 6 listopada 2025

Jak sztuczna inteligencja zmienia sposób, w jaki programujemy


Jeszcze kilka lat temu kodowanie wymagało godzin spędzonych na analizie dokumentacji, testowaniu fragmentów kodu i żmudnym debugowaniu. Dziś coraz częściej wystarczy dobrze sformułować pytanie — a sztuczna inteligencja, taka jak ChatGPT czy GitHub Copilot, podpowiada nam rozwiązanie, generuje kod i pomaga go poprawić. 

To już nie science fiction. To rzeczywistość nowej ery — programowania wspomaganego AI

 

Ilustracja: Redakcja, AI.

 

Od kodu maszynowego do języka naturalnego

Rozwój dużych modeli językowych (LLM) zmienił paradygmat pracy programisty. Zamiast precyzyjnych instrukcji składniowych, coraz częściej używamy języka naturalnego. Programista nie tyle „pisze kod”, co prowadzi rozmowę z asystentem AI, który potrafi zrozumieć kontekst i zaproponować gotowe rozwiązania.

Ten model pracy przypomina raczej współpracę z inteligentnym partnerem niż z maszyną — partnerem, który analizuje nasze intencje, strukturyzuje zadania i podpowiada kroki prowadzące do celu. 

Strategia podpowiedzi: nowa sztuka programowania

Kluczowym pojęciem staje się strategia podpowiedzi (prompt engineering) — czyli umiejętność formułowania zapytań do AI tak, by otrzymać precyzyjną, użyteczną odpowiedź. Oto kilka wzorców:

  • TAG (Task–Action–Guideline) — opisz zadanie, działania i zasady, jakimi AI ma się kierować.

  • PIC (Persona–Instruction–Context) — nadaj AI rolę (np. „mentor programisty”), przekaż instrukcje i kontekst.

  • LIFE (Learn–Improvise–Feedback–Evaluate) — strategia oparta na iteracyjnym uczeniu się i doskonaleniu kodu.

Dzięki tym schematom asystent AI przestaje być tylko „generatorem tekstu”. Staje się aktywnym współpracownikiem — kimś, kto rozumie złożone zadania i potrafi je rozbić na mniejsze, logiczne etapy. 

ChatGPT i GitHub Copilot w praktyce

ChatGPT i Copilot wspierają proces tworzenia aplikacji: 

  • od budowania prostych stron HTML i stylów CSS,

  • przez pisanie backendu w Pythonie lub Node.js,

  • po analizę danych i budowanie modeli uczenia maszynowego.

To, co kiedyś wymagało tygodni nauki i setek linii kodu, dziś można osiągnąć w kilka minut — wystarczy zrozumieć, jak rozmawiać z AI

Czy AI zastąpi programistów?

Nie chodzi o zastąpienie, lecz o wzmocnienie kompetencji człowieka. AI automatyzuje powtarzalne czynności, ale to człowiek nadaje kierunek, rozumie kontekst biznesowy i decyduje, które rozwiązanie jest najlepsze: 

„Efektywne podpowiadanie to nie tyle technika, co sztuka – sztuka współpracy między człowiekiem a inteligentnym narzędziem”. 

Nowy rozdział w historii kodowania

Powyższe zagadnienia szczegółowo są omawiane w książce „Programowanie wspomagane AI”. To podręcznik przyszłości — nie tylko dla programistów, ale też dla nauczycieli, twórców aplikacji, analityków danych i każdego, kto chce zrozumieć, jak AI może zwiększyć produktywność i kreatywność w pracy technicznej. To nie tylko książka o narzędziach, ale o sposobie myślenia — o tym, jak współpracować z maszyną, która uczy się razem z nami. 

Źródło:
Christoffer Noring, Anjali Jain, Marina Fernandez, Programowanie wspomagane AI. Automatyzacja pracy programisty dzięki ChatGPT i GitHub Copilot, 2024. 

 

 

 

środa, 22 października 2025

Czy 13-latkowie sa gotowi na social media?


Zdaniem ekspertów trzynastoletnie dzieci nie są gotowe na media społecznościowe i chcą podniesienia granicy wiekowej do piętnastu lat. 


Fot. Pixabay

Ponad 80 proc. uczniów z klas I–III szkół podstawowych ogląda YouTube’a, a połowa korzysta z mediów społecznościowych. Co czwarte publikuje w nich własne treści. Zgodnie z przepisami nie powinni mieć takiej możliwości, ponieważ użytkownik social mediów musi mieć co najmniej 13 lat. To pokazuje, że weryfikacja wieku na platformach nie jest skuteczna. Co więcej, eksperci alarmują, że granica wiekowa powinna zostać podniesiona o co najmniej dwa lata.

"Jeżeli chcemy zapewnić dzieciom bezpieczeństwo, to musimy myśleć głównie o rozwiązaniach związanych z mediami społecznościowymi" – mówi Łukasz Wojtasik z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. "Jest szereg zagrożeń związanych z internetem, ale przede wszystkim z mediami społecznościowymi, bo tam dzieci spędzają najwięcej czasu, często poniżej regulaminowej granicy 13. roku życia". 

Przeprowadzone w tym roku przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę badanie 22 tys. uczniów i uczennic pierwszych trzech klas szkoły podstawowej, którzy teoretycznie nie powinni mieć dostępu do komunikatorów i social mediów, wskazało, że ograniczenie wiekowe do 13 lat to fikcja. Według „Sprawdzianu 13+” połowa dzieci w wieku siedmiu–dziewięciu lat korzysta z mediów społecznościowych. Podobny odsetek korzysta z WhatsAppa. Co trzecie dziecko ma konto na TikToku, podobnie jak w przypadku Messengera. Ponad 60 proc. użytkowników doświadcza w tych kanałach sytuacji ocenianych jako złe lub niepokojące.

"Konstrukcja mediów społecznościowych nie jest bezpieczna zarówno dla dzieci, nastolatków, jak i dorosłych, ale my dorośli jesteśmy na o tyle lepszej pozycji, że mamy już w pełni rozwinięty mózg i mechanizmy kontroli, potrafimy krytycznie myśleć, odróżnić dobro od zła. Dzieci często takich kompetencji nie mają, szczególnie te najmłodsze przegrywają z algorytmami. Media są bardzo szybko uzależniające, szczególnie krótkie filmy. W tym kontekście mówi się o short video addiction, nowym zjawisku, polegającym właśnie na tym, że konstrukcja tych filmów, sposób ich prezentowania, nieregularne wyrzuty dopaminy w mózgu, szczególnie młodego człowieka, po prostu uzależniają. Nie mówiąc już o treści tych filmów, która często jest przemocowa, seksualna, wulgarna" – wyjaśnia Łukasz Wojtasik. 

W swojej kampanii Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę promuje podniesienie limitu wieku korzystania z mediów społecznościowych z 13 do 15 lat. Przytacza w niej również 15 powodów, dla których jest to wskazane. Eksperci kampanii podkreślają, że intensywne korzystanie z mediów społecznościowych wiąże się z wyższym poziomem lęku, depresji, samotności i niskiej samooceny, co szczególnie dotyczy nastoletnich dziewcząt. Może także zakłócać proces budowania swojej tożsamości i rozwijania emocji. Serwisy społecznościowe i komunikatory ułatwiają kontakt z nieznajomymi, co zwiększa ryzyko przemocy rówieśniczej i  prób manipulacji: 

"To jest wykorzystywanie seksualne, szkodliwe treści, hejt i radykalizacja. To są szkodliwe wzorce urody, szkodliwe wzorce zachowań, problemy zdrowotne, depresja i tak dalej. Tych zagrożeń jest cały szereg. Naszą rolą – rodziców, dorosłych – jest ochrona dzieci przed tymi zagrożeniami, a jednocześnie oczekiwanie od dostawców usług, że tak będą te treści podawali, tak przebudują mechanikę serwisów społecznościowych, żeby nie było to środowisko zagrażające dla najmłodszych użytkowników. Jednocześnie oczekujemy też, że będą skutecznie weryfikowali wiek" – mówi ekspert FDDS.

Celem kampanii jest dotarcie do rodziców i pokazanie im skali zagrożeń, z jakimi wiąże się obecność ich dzieci w social mediów. Za tym powinna iść edukacja i przygotowywanie dzieci do użytkowania serwisów. Drugi cel to starania na rzecz legislacyjnych rozwiązań, które usankcjonują podniesienie granicy wiekowej i zmuszą platformy do skutecznego sprawdzania wieku użytkowników i blokowania tych, którzy są zbyt młodzi: 

"Funkcjonująca aktualnie granica 13. roku życia wynika z przepisów takich jak amerykańskie CAPA czy europejskie RODO. To są przepisy dotyczące ochrony danych, ale nie są wynikiem analizy wpływu mediów społecznościowych na dzieci. Konsultowaliśmy się z psychiatrami dziecięcymi, terapeutami, psychologami, praktykami i uznaliśmy, że jeżeli chodzi o umiejętność młodych ludzi do unikania zagrożeń, ich rozwój funkcji poznawczych, kontrolnych, to jest właśnie 15. rok życia" – wyjaśnia Łukasz Wojtasik. 

Jak podkreśla, nie oznacza to jednak, że po 15. roku życia dzieci są w pełni bezpieczne w mediach społecznościowych: 

"Naszym postulatem i przy okazji narzędziem dla rodziców jest lista kompetencji. Pokazujemy, jakie kompetencje muszą mieć dzieci, na jakim poziomie rozwojowym muszą się znajdować, żeby media społecznościowe były dla nich bezpieczne. Dla jednego dziecka to może być 15. rok życia, dla innego 16. i to jest w rękach rodziców, natomiast jako minimum uznajemy 15. rok życia. To się wydaje sensownym kompromisem pomiędzy potrzebą młodych ludzi dostępu do usług cyfrowych a potrzebą zapewnienia im bezpieczeństwa w środowisku cyfrowym" – wskazuje ekspert Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. 

Zasada „do 15. roku życia bez serwisów społecznościowych” to jedna z rekomendacji wiekowych ekspertów programu Domowe Zasady Ekranowe. Pozostałe to: „bez ekranów do trzeciego roku życia” i „bez smartfona do 12. roku życia”. Tymczasem wśród badanych siedmio–dziewięciolatków 66 proc. ma już swój smartfon. 

Na podstawie Newseria oprac. db





Patriotyczne koszulki i gadżety

Patriotyczne koszulki i gadżety
Patriotyczne koszulki i gadżety